Domowa maseczka z żółtkiem
Witam!
Po dość długiej ciszy postanowiłam coś tu skrobnąć ;) Co jakiś czas lubię zafundować moim włosom domową maseczkę :) Szczególnie wtedy, gdy wpada mi do głowy myśl, że przydałyby się jakieś proteinki w pielęgnacji. Wtedy sięgam po żółtko, miód, jogurt naturalny bądź keratynowe kapsułki Gal. Wybieram jeden z wymienionych składników, bądź kilka i mieszam z innymi, często po prostu biorę to, co akurat wpadnie mi do głowy.
Ostatnio najczęściej wracam do takiej maseczki:
- 1 żółtko
- 1 łyżka maski do włosów (u mnie Gloria)
- 1 kapsułka odżywki keratynowej Gal
- 1 łyżka oleju (lniany, BD oliwka, BD fur Mama)
- 1 czubata łyżeczka zielonego kremu do rąk z Biedronki
- parę kropel Jantara
Nakładam taką kombinację na suche włosy pod czepek (a częściej po prostu siatkę foliową), na to zakładam czapkę zimową (bo trzyma siatkę na miejscu) :D. Takie coś podgrzewam chwilę suszarką, zakładam ręcznik i trzymam minimum 30 minut do godziny. Jeśli czuję, że ciepło mi ucieka to znów chwilkę podgrzewam :)
Po tym czasie zmywam wszystko i myję włosy :) Nie rezygnuję z odżywki d/s, nakładam ją tylko na chwilkę.
Taka maseczka ma tą zaletę, że inne składniki zabijają zapach żółtka, którego wprost nie cierpię! U mnie ta mieszanka składników bardzo się sprawdza, włosy ładnie się prezentują.
A Wy macie jakieś swoje ulubione mieszanki?? Chętnie wypróbuję :)
Komentarze
Prześlij komentarz